VILLA ALEX URLOP NA FALI Zapraszamy na wymarzony urlop nad Bałtykiem. Nasze położenie stwarza doskonałe warunki do wypoczynku. Obiekt usytuowany jest w sąsiedztwie Centralnego Ośrodka Sportowego "CETNIEWO" z całym zapleczem obiektów sportowych, krytą pływalnią "AQUARIUS", odnową biologiczną, Spa, stołówką oraz kawiarnią.
POLSKA Niemal 10,4 mln mkw. to całkowita podaż powierzchni handlowej w Polsce na koniec 2014 roku, w którym do użytku oddano 451 tys. mkw. głównie w mniejszych miastach – wynika z danych firmy Colliers International.
Rozpoczęły się ćwiczenia WOT na ścianie wschodniej . 22 października 2021 22 października 2021 Wiola Piątkowska
Liczba osób, które zarobiły ponad milion złotych na rynku kapitałowym, znowu spadła. Za to coraz więcej jest zamożnych przedsiębiorców
1/12 Poznaj historię kontrowersyjnej Ściany Wschodniej w Warszawie. Ciemnoskórzy mężczyźni oglądający Rotundę PKO. Widoczne rusztowania we wnętrzu budynku. W tle biurowiec "Universal". Ściana Wschodnia Zbigniew Karpiński Zodiak Julia Właszczuk. Modna, nowoczesna, wielkomiejska – taka wydawała się z początku Ściana Wschodnia.
- Makroregionalne jednostki, w liczbie 12, oparte są o wielkoskalowe układy osadnicze. Ich rdzeniami są ośrodki metropolitalne, uzupełnione na ścianie wschodniej miastami o znaczeniu ponadregionalnym. Zamysłem powołania dużych województw nie jest jednak wzmacnianie metropolii kosztem ośrodków drugorzędnych.
. TRATWĄ NA KOŃCU ŚWIATA, czyli odkrywamy Biebrzański Park Narodowy WYMYŚL COŚ! „Gdzie jedziemy?” – zagaja Mój przed zbliżającym się urlopem. Niby pytanie otwarte, można wymyślić cuda na kiju, ale w gruncie rzeczy i tak wszyscy wiemy, że jak co roku wylądujemy: nad wodą – bo dzieciaki uwielbiają pływać, pod namiotem – bo dla Mojego to kwintesencja urlopu i pewnie znów na ścianie wschodniej - bo ja chcę uciec od zgiełku pod oknami naszego mieszkania. Ogólna potrzeba, by oddalić się od zabetonowanego miasta, poczuć trawę pod stopami i nacieszyć oczy zielenią jest już tak wielka, że właściwie jest nam bez różnicy, gdzie dokładnie pojedziemy, byle razem. I w tym momencie Mój, widząc, że reszta nie ma specjalnych pomysłów, zapodaje: „A może na Biebrzę? Na tratwę?” - TRATWĘ?! - Oczy naszych dzieci zapłonęły. No, i pojechaliśmy. PLANUJEMY, PAKUJEMY, JEDZIEMY! Cel już jest. Pozostało tylko go zrealizować. Najpierw mały research dotyczący Biebrzańskiego Parku Narodowego. Szybko też wybieramy firmę, która organizuje spływy tratwą po Biebrzy. Firm takich jest klika, ale nasz wybór pada na brodatego, niezwykle sympatycznego Pana Rumcajsa i jego tratwy stacjonujące w Kopytkowie - wsi, którą on sam określa jako „leżącą na końcu świata”. Tylko on bowiem w wybranym przez nas terminie może zorganizować nam spływ dwudniowy. Oczywiście zabieramy ze sobą cały sprzęt campingowy i rowery, bo w planach mamy pozostać po spływie jeszcze kilka dni na Podlasiu. Kiedy tam docieramy, wiemy już, że to był dobry wybór: panuje tu swojski klimat, jak okiem sięgnąć tylko pola, bagna i lasy, drewniany dom właścicieli ma wymalowanego przy wejściu bajkowego Rumcajsa z żoną Hanką i synkiem Cypiskiem, za recepcją stoją kajaki, tratwy i oldschoolowy samochód terenowy dowożący je do rzeki, a na tyłach ogrodu, pośród drzew - małe pole namiotowe z miejscem na ognisko i wieżyczką do obserwacji zwierząt. Wszystko skąpane w słońcu, ciepłe i przytulne i już nas po cichu woła, byśmy po spływie zostali właśnie tu jeszcze parę dni dłużej… Tratwa – niby co w niej skomplikowanego, przecież nie raz już płynęliśmy: kajakiem, łodzią, żaglówką… więc i z tym damy radę – tak sobie z Moim myślimy i trochę z rozbawieniem i przymrużeniem oka traktujemy wylewne opowieści naszego gospodarza na jej temat. A Rumcajs jest gadułą, na dodatek skrupulatnym gadułą, więc opisuje nam wszystko arcydokładnie: jak pagajować, jak sterować, jak cumować, jak spać, jak usuwać nieczystości, no jednym słowem wszystko. Zgodnie z planem, wybieramy spływ dwudniowy, z noclegiem na tratwie, co jest największą atrakcją dla naszych dzieciaków. Trasa już ustalona: 12 km z Jagłowa do Dolistowa, najpierw Biebrzą Leniwą (tak ją na trasie nazwał nasz Tymek), potem jej szerszą częścią. Nasz Rumcajs straszy, że tratwa to właściwie bardziej dom na rzece, niż sprzęt pływający i że średnio płynie ona max 1,5 km/h, co oznacza, że musimy się spiąć, by w te dwa dni dopłynąć do mety. Nas to jednak nie przeraża i na pewniaka wskakujemy na nasz pływający „dom”. Jak to, my nie damy rady?! DOM NA WODZIE Tak naprawdę dom na wodzie to odwieczne marzenie Mojego, pewnie kiedyś go dla nas wybuduje… ale na razie mamy jego namiastkę. I ona jest cudowna! Nasza tratwa jest maleńka, czteroosobowa, ale zawiera w sobie wszystko, czego nam potrzeba: zadaszony domek podzielony na dwa pomieszczenia: sypialnię i kuchnię, którą też można przerobić na sypialnię, część wokół domku służącą do pagajowania oraz taras, czyli dach domku – ulubione miejsce naszych latorośli. Start był właściwie prosty, ale szybko doszło do „pagajowiczów” - czyli nas, rodziców, że właściwie musimy się nieźle namachać, żeby w ogóle posuwać się do przodu... Biebrza Leniwa nie była dla nas bowiem zbyt łaskawa. Nurtu praktycznie nie było, a miejscami wiatr pchał nasz domek do tyłu… Oczywiście od niespełna czteroletniej Klary nie mogliśmy wymagać pomocy przy sterowaniu tratwą, sukcesem było, że z niej nie wypadła . Starszy o pięć lat Tymon początkowo miał wielkie chęci, ale dwa razy większy od niego pagaj szybko i skutecznie zniechęcił go do dalszego nim machania. Trzeba mu jednak oddać, że był mistrzem rzucania kotwicy, rozkładania trapu przy cumowaniu i zwijania lin. Pagajowanie zostało jednak wyłącznie w naszych rękach i pierwszego dnia dało nam się ostro we znaki. Za to wieczór i noc na tratwie była magiczna. Cumowaliśmy w zupełnym pustkowiu: tylko woda, szuwary i pole. Dzieci, wymęczone dniem na rzece, szybko poszły spać. My posiedzieliśmy jeszcze trochę, by móc już w zupełnym spokoju poczuć tą naszą tratwę i Biebrzę. A wokół czarno, a na niebie niezliczona ilość gwiazd… ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ Drugiego dnia wpłynęliśmy na szerszy odcinek Biebrzy, za zaporą wodną. Tu było już głębiej, nurt był szybszy i właściwie domek płynął sam. Woda była lodowata, ale nasze dzieciaki i tak się kąpały. W przerwach łapaliśmy jeszcze świerszcze na łące i podglądaliśmy polującego lisa. Wiedzieliśmy już, że jesteśmy niedaleko celu, więc pozwoliliśmy sobie na dłuższe niż pierwszego dnia przerwy. Po prostu – chill do bólu! NA KOŃCU ŚWIATA Właściciel tratw odebrał nas w umówionym miejscu. Znów mieliśmy okazję przejechać się jego starym jeepem. Cała okolica wydała nam się tak idealnie piękna w swej prostocie, że od razu po powrocie do Kopytkowa rozbiliśmy się tam jeszcze na kolejne trzy dni. Mieliśmy rowery, więc o braku atrakcji nie mogło być mowy. W następnych dniach wyjeżdżaliśmy na wycieczki, by tym razem z perspektywy dwóch kółek przyjrzeć się okolicy. Tymon na swoim nowym rowerze robił kolejną już ponad dwudziestokilometrową trasę. Klara, ciągnięta przez tatę w przyczepce, czuła się jak księżna. ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ Na zmianę mijaliśmy łąki, bagna, pola skoszonych zbóż, kukurydzy i tytoniu. W ospałych, małych wioskach kupowaliśmy bułki i soki. Po drodze mijaliśmy zwierzęta - te dzikie, jak bociany, czaple, sarny i te domowe: konie, krowy, kozy, gęsi, które dla naszej najmłodszej stanowiły chyba jeszcze większą atrakcję. Kiedy była taka możliwość, zaliczaliśmy kąpiel w Biebrzy i odpoczynek na kocu. Dzieciaki były zachwycone! Berek na polu kukurydzy i wdrapywanie się na bale siana – no cóż mogło być lepszego! Po zachodzie słońca całą okolicę parku zaczynała spowijać gęsta mgła. Momentalnie robiło się chłodno, ale i na to nasz gospodarz miał swoje sprawdzone sposoby. Co wieczór rozpalał ognisko, przy którym mogli się zebrać i ogrzać wszyscy ci, których przyciągnął do siebie ten przepiękny koniec świata! KILKA PORAD: Na tratwę trzeba zabrać ze sobą zapas wody i żywności. Po drodze nie ma sklepu! Tratwa ma 140 cm szerokości, więc jeśli chcemy wziąć materace do spania, trzeba sprawdzić, czy się zmieszczą. Za karkołomne uważam wypłynięcie na spływ tylko z jedną osobą do pagajowania i sterowania. Idealnie jest, gdy osoby do pagajowania mogą się wymieniać, wtedy przyjemność ze spływu jest jeszcze większa i machanie pagajem mniej obciążające. Należy pamiętać, że spływ odbywa się przez park narodowy. Należy więc tam, jeśli już mamy potrzebę mycia siebie lub naczyń, zaopatrzyć się w ekologiczne środki tego typu. Warto zaopatrzyć się w lornetkę do podpatrywania zwierząt. Autorka tekstu: Kamila Szczepankiewicz, Autor zdjęć: Michał Szczepankiewicz (ZOBACZ PROFIL) Praca zwyciężyła w konkursie "Polska z dziećmi 2019"Nagroda: rodzinny pobyt, ufundowany przezPensjonat Tylickie Wzgórze w Tyliczu k. Krynicy Zdrój WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE Portal
Odkrycie w Bydgoszczy uznano za unikat w skali Polski. - To nie Michał Anioł, ani Kaplica Sykstyńska, ale malarstwa manierystycznego ściennego jest naprawdę niewiele, tym bardziej tej klasy - mówi Lesław Cześnik. Dariusz BlochJest szansa, że z końcem roku zostanie udostępnione zwiedzającym pomieszczenie refektarza sióstr Klarysek, gdzie dokonano sensacyjnego odkrycia pochodzących z XVII wieku malowideł sakralnych. "To unikat w skali Polski", mówi konserwator Lesław Cześnik, konserwator Muzeum Okręgowego im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy szacuje, że pomieszczenie refektarza klarysek w budynku muzealnym przy Gdańskiej 4 będzie udostępnione zwiedzającym z końcem Cię może też zainteresowaćNowe ciało dla duszy, którą jest muzyka. O nowym kampusie Akademii MuzycznejOdrestaurowano już kilka spośród malowideł, które zdobiły niegdyś salę, a które odkryto podczas remontu w 2018 roku. Specjaliści zajmujący się nimi, zawężają możliwy czas powstania polichromii na początek XVII Klaryski rozpoczęły tu działalność w 1618 - mówi Expressowi Bydgoskiemu Lesław Cześnik. - To zakon żeński, klauzulowy. Można się domyślać, że artysta wykonał te malowidła między 1616 a 1618 rokiem. Później obecność mężczyzny nie byłaby mile widziana. Na wejście do zakonu klauzulowego pozwolenie musiał mieć nawet muzeum względu na stan techniczny był wyłączony z użytku od 2009 roku. - Pełniłem nadzór konserwatorski nad pracami remontowymi. Po zdjęciu podsufitki zaczęło nam się pojawiać rozgraniczenie - nad oknami mamy pas jasny, pod belkami ciemny. To był pierwszy sygnał, że są tu malowidła. Byliśmy jeszcze uprzedzeni przez panią Joannę Kucharską, która robiła swoje badanie historyczne, architektoniczne; ona też w odkuciu tynku zauważyła jakieś specjalistyczne zaczęła wtedy ekipa trzyosobowa: Lesław Cześnik, wówczas kierownik działu konserwacji, Joanna Truszkowska i Piotr Kopciewicz. Wykonano "odkrywkę" na ścianie wschodniej i odsłonięto fragment malowidła, który zidentyfikowano jako przedstawienie ostatniej wieczerzy. Okazało się, że to cały cykl W 1835 władze pruskie dokonały kasacji zgromadzenia klarysek, a później powstała tutaj lecznica miejska. Salę przedzielono ścianką działową. Skuto tynki tam gdzie były już osłabione, nic z malowideł się w tych miejscach nie zachowało. Natomiast tam, gdzie powierzchnia się trzymała, po prostu obtłuczono ją młotkiem, by nowa warstwa tynku miała się czego trzymać - wyjaśnia Lesław przystąpieniem do odrestaurowania malowideł, trzeba było rozpoznać technikę wykonania dzieł. - Musieliśmy wiedzieć, jakich spoiw i pigmentów użył artysta - mówi konserwator. - Później były wykonywane próby z różnymi odczynnikami chemicznymi. Tynk wprawdzie odszedł bez problemu, ale na powierzchni malowideł pozostał woal węglanu wapnia. Trzeba było go rozpuścić. Odtwarzając obrazy używano współczesnych światłotrwałych spoiw i pigmentów. Ingerencja ma być dla specjalistów rozróżnialna. Przy odrestaurowywaniu malowideł pracowały też dyplomantki z UMK, Maria Juszkiewicz, Kamila Bucior i Dominika Piekarska pod kierunkiem prof. Roberta Rogala. Fundatorami klarysek była rodzina Rozdrażewskich z Wielkopolski, która na tym terenie nie była zresztą obcą, bo dwie dekady wcześniej biskupem włocławskim był Mikołaj Rozdrażewski, humanista, człowiek z otoczenia dworu królewskiego. Rodzina ludzi wykształconych z koneksjami. Mogła "importować" artystę z Wielkopolski, ale również dobrze mógł to być ktoś z kręgu malarzy gdańskich, może z kręgu Hermana Malowidła utrzymane są w stylu manierystycznym, mają ciemne tła. To trochę mroczna atmosfera. Twarze postaci w zasadzie "świecące własnym światłem", nie ma efektu jak z malarstwa włoskiego, gdzie występuje światło z jakiegoś określonego źródła właściwe, np. dla caravaggionizmu - tłumaczy konserwator. - Charakterystyczny jest też sposób modelowania postaci i nakładania farby, przypomina bardziej ten właściwy dla malarstwa tablicowego, niż ściennego. Dosyć grube impasty, spoiwo jednym z malowideł widać wykrzywioną twarz postaci, która krępuje Jezusa. - Jest po prostu jak z obrazu Bruegla - zauważa Lesław Cześnik. - W tego typu malarstwie brzydota fizyczna miała też obrazować szpetotę uznano za unikat w skali Polski. - To nie Michał Anioł, ani Kaplica Sykstyńska, ale malarstwa manierystycznego ściennego jest naprawdę niewiele, tym bardziej tej klasy - mówi Lesław Cześnik. Może to być jedyne znane klasztorne przedstawienie ostatniej wieczerzy malarstwie okazji odkryto nisze w murze, kominek, wyjście do wirydarzą, zielnika, a przy nim płytki ceramiczne. Ujawniono też sklepienia piwnic, które zakryto grubym ofertyMateriały promocyjne partnera
I po urlopie. Wszystko co dobre szybko się kończy, czas wrócić do pracy. A podczas urlopu udało mi się zrealizować ogólny plan zjechania po wschodniej ścianie Polski od Suwalszczyzny aż po Bieszczady zwiedzając najciekawsze miejsca po drodze. Kilka punktów wypadło niestety z wycieczki, ale spontanicznie pojawiły się kolejne, które wynagrodziły brakujące :) Pogoda pokrzyżowała nieco nam plany, psując się w drugim tygodniu, akurat wtedy gdy zajechaliśmy w Bieszczady, jednak dzięki temu udało nam się zrobić wypady autem w pobliskie miejscowości poznając kolejne miejsca z niewykorzystanym jeszcze do końca potencjałem. Było sporo niespodzianek po drodze, wiele ciekawych miejsc udało nam się zwiedzić, kilka z nich po prostu pojawiło się, gdy zajechaliśmy w dany region i moja ciekawość nie pozwoliła mi do nich nie zajechać. Jedno muszę przyznać: myli się ten, który powie, że we wschodniej Polsce nie ma nic ciekawego i że jest to zaniedbany region. Podchodziłem do tego urlopu z dużą rezerwą, ale żadna z moich obaw się nie sprawdziła. Naprawdę było co robić. Będąc na wschodniej ścianie warto zapoznać się z wpływami mniejszości litewskiej, białoruskiej, tatarskiej i spróbować lokalnej kuchni tatarskiej. Warto przekonać się na własnej skórze jak współistnieją w zgodzie różne religie w jednej miejscowości (chrześcijaństwo, prawosławie, islam) oraz zapoznać się z miejscami kultu i obrządków tych religii, takimi jak meczety w Kruszynianach i Bohonikach. Pamiętając aferę z obwodnicą Augustowa, warto udać się w Dolinę Rospudy i przekonać się kto ma rację – ekolodzy, czy faktycznie mieszkańcy. W okolicach Białowieży można zapoznać się z żubrami, a w Bieszczadach zobaczyć piękno dziewiczej niegdyś przyrody. Po drodze warto też zatrzymać się choć na chwilę w większych miejscowościach regionu, które mają sporo do zaoferowania. Wiele z odwiedzonych miejsc na tyle mi się spodobało, że na pewno będę chciał do nich wrócić na dłużej w przyszłości. Wszystkie postaram się opisać w kolejnych wpisach na moim blogu. Lista z miejscami, lub miejscowościami które udało mi się odwiedzić podczas 2 tygodni mojego urlopu w końcu ukształtowała się następująco: Jezioro Hańcza Polska piramida w Rapie Błaskowizna, Jeleniewo, Turtul Puńsk Sejny Augustów, Kanał Augustowski, Dolina Rospudy Suwałki Sokółka Meczety w Bohonikach i Kruszynianach Krynki Cerkiew w Gródku Białowieża – Rezerwat Obszar Ochrony Ścisłej, Rezerwat Pokazowy Żubrów Święta Góra Grabarka Siemiatycze, Drohiczyn Kazimierz Dolny nad Wisłą Puławy – Pałac Czartoryskich i park Gołąb – Muzeum Nietypowych Rowerów i Muzeum Pijaństwa Lublin Szczebrzeszyn Polańczyk Zdrój nad Soliną Sanok Przemyśl Wołosate, Wetlina, Tarnica, Halicz, Rozsypaniec Połonina Caryńska Pacanów Sporo miejsc, wiele ciekawych przemyśleń, zapraszam już na kolejne wpisy na bloga. Postaram się pokrótce udowodnić, że każde z nich ma coś ciekawego do zaoferowania. Przeczytaj także: Wschodnia Polska w Krzywym Zwierciadle
Wybraliśmy się dzisiaj całą piątką na wagary :) Dzieci urwały się ze szkoły; Adam miał wolne, ja dopiero na 16 na lekcje. Zamiast oglądania zdjęć w podręczniku, mieliśmy lekcję przyrody na żywo: poszukiwanie oznak wiosny! Zarejestrowaliśmy: -bociana w locie! -klucz lecących i hałasujących żurawi, - multum motyli; brązowych i żółtych - pszczoły, mrówki i biedronki - kotki na wierzbie i na leszczynach -krokusy i przebiśniegi - pączki liści - zieloną, nową trawkę - oszałamiający ptasi świergot Oraz ogólną pełnię szczęścia! Zobaczcie sami (uwaga, dużo zdjęć ;)):
Dystrybutorzy oferujący wartość dodaną przygotowują się do przetargów na budowę szybkiego Internetu w pięciu wschodnich województwach. Gotowość do współpracy z resellerami w tym zakresie deklarują już RRC i Komsa. Wkrótce zaczną być ogłaszane przetargi związane z najważniejszym projektem w ramach finansowanego z funduszy unijnych programu „Rozwój Polski Wschodniej”: budową sieci teleinformatycznej za 300 mln euro w pięciu województwach – podkarpackim, podlaskim, świętokrzyskim, lubelskim i warmińsko-mazurskim. W marcu bieżącego roku rząd zaakceptował studium wykonalności, czyli dokument, który pokazuje, jak dziś wygląda infrastruktura internetowa, jak operatorzy będą rozbudowywać sieć, a samorządy – finansować ją, natomiast Komisja Europejska rozpoczęła proces notyfikacji pomocy publicznej. Dofinansowanie budowy sieci na ścianie wschodniej jest palącą potrzebą. – Z zeszłorocznych danych Komisji Europejskiej wynika, że dostęp do sieci na terenach wiejskich w Polsce jest nadal na jednym z najniższych poziomów w Europie. Z Internetu korzysta tam niecałe 30 proc. mieszkańców – podkreśla Kamil Śliwski, Channel Account Manager produktów Linksys by Cisco w Polsce. Na budowie sieci szerokopasmowej, a później na świadczeniu usług w oparciu o powstałą infrastrukturę, mogą sporo zarobić zarówno resellerzy oraz VAR-owie, jak i ISP, a także operatorzy telekomunikacyjni. W dodatku pomoc obiecują im już dziś dystrybutorzy z wartością dodaną. OPÓŹNIONE STUDIUM WYKONALNOŚCI Tworzenie liczącego siedem tomów (każdy po prawie 500 stron) dokumentu, który miał być gotowy w maju 2009 r., przeciągało się. Według Sławomira Komendarczyka, product managera Motorola Broadband w RRC, nic w tym dziwnego. – Punktem wyjścia do opracowania dobrego studium wykonalności jest stworzenie rzetelnej bazy danych. Jednak pozyskanie podstawowych informacji, zwłaszcza z tego regionu, stanowiło dla ankieterów nie lada wyzwanie. Niestety brakuje pełnej dokumentacji inwentaryzacyjnej zasobów teleinformatycznych lub została ona wcześniej wykonana niezbyt szczegółowo. Dlatego problem pojawił się wówczas, kiedy osoby odpowiedzialne za przeprowadzenie analizy, zaczęły te dane weryfikować – tłumaczy. Na szczęście przedstawiciele urzędów marszałkowskich mieli wgląd w dokumentację w okresie, gdy powstawała. Dzięki temu, zanim dostali do ręki całość, znali już zawartość 70 proc. materiału, więc projekt ma dużą szansę na realizację. Do budowy sieci trzeba się zabrać jak najszybciej, bo musi być gotowa do 2013 r. Dlatego samorządowcy jeszcze przed otrzymaniem studium konsultowali się z fachowcami w sprawie metod instalacji światłowodów, tzn. czy można układać je w ziemi, czy też należy zdecydować się na podwieszanie na słupach. Wybudowana w ramach projektu infrastruktura teleinformatyczna ma być własnością województw, a sieć otwarta dla wszystkich przedsiębiorców telekomunikacyjnych, dostarczających usługi szerokopasmowe bezpośrednio odbiorcom końcowym. WOJCIECH DEPAprezes zarządu Komsy Nasz profil działalności sprawia, że jesteśmy dobrze przygotowani do realizacji programu informatyzacji wybranych regionów Polski. Chcemy być uczestnikiem tak ważnego przedsięwzięcia. Komsa funkcjonuje dość sprawnie w obszarze kompleksowych dostaw sprzętu teleinformatycznego i w tym zakresie szczególnie interesuje nas współpraca z regionalnymi instalatorami. To przedsiębiorcy, którzy znają lokalny rynek, mają rozeznanie potrzeb i oczekiwań działających na nim operatorów. Mają też dobry kontakt z władzami samorządowymi, które również bliższe są lokalnej społeczności. Jesteśmy przygotowani do przetargów na dostawy sprzętu dla instalatorów i cały czas zbieramy informacje na temat takiego zapotrzebowania. W późniejszym etapie chcemy poszerzyć współpracę z nimi w ramach usługi serwisu. KAMIL ŚLIWSKIChannel Account Manager produktów Linksys by Cisco w Polsce Wschodnia część Polski to tereny pozbawione dużych miast, co przyczynia się do wolniejszej ekspansji Internetu. Najgorzej pod względem rozwoju sieci domowych jest w województwie podlaskim, gdzie dostęp do sieci ma tylko 40 proc. mieszkańców. Minimalnie lepiej jest w województwach lubelskim i podkarpackim, bo tam z Internetu korzysta nieco ponad 50 proc. mieszkańców. Trudno się temu dziwić, biorąc pod uwagę ceny połączeń w naszym kraju, należące do najwyższych w Europie (wśród 22 państw Polska zajmuje drugie miejsce, jeśli chodzi o średnią cenę miesięczną indywidualnego łącza 2 – 4 Mb/s). Naturalne jest więc, że Unia Europejska kładzie nacisk na inwestycje właśnie w tych regionach naszego kraju. RRC POPROWADZI ZA RĘKĘ Zainteresowanie siecią szerokopasmową dla Polski Wschodniej już deklarują dystrybutorzy typu VAD. RRC chce za pośrednictwem partnerów dostarczać rozwiązania Motoroli. Dystrybutor zapewnia, że wspomoże resellerów na każdym etapie projektu. – Możemy zaproponować coś ciekawego wielu podmiotom, zarówno resellerom i VAR-om, jak małym i średnim ISP, a zwłaszcza tym, którzy do tej pory nie inwestowali, np. w budowę infrastruktury na ścianie wschodniej, z obawy, że musieliby przeznaczyć na to 100 proc. własnych środków finansowych – zapewnia Sławomir Komendarczyk z mogą zyskać partnerzy RCC, którzy zdecydują się na zaangażowanie w projekty budowy sieci w Polsce Wschodniej? Według przedstawicieli RRC współpracujący z dystrybutorem partnerzy, włączający się aktywnie w działania marketingowe na swoim terenie, mogą się na najbliższe kilka lub kilkanaście lat związać biznesowo z nowymi beneficjentami projektów. – Dzięki temu zyskują szansę na pozyskanie tych projektów, a tym samym świadczenie właściwie wszystkich dodatkowych usług, np. serwisu, opieki posprzedażnej, konsultacji, outsourcingu. Z naszą pomocą partnerzy przejdą przez wszystkie etapy realizacji takiego projektu – zapewnia Sławomir Komendarczyk. Inwestycję na tym obszarze dystrybutor zamierza potraktować kompleksowo. Według Sławomira Komendarczyka nie chodzi o to, żeby dostarczyć tylko gotowe rozwiązania. – Trzeba jeszcze zainwestować w edukację społeczeństwa informacyjnego, czyli w szkolenia dla przyszłych użytkowników, przede wszystkim po to, aby potrafili korzystać z nowych rozwiązań, ale także po to, aby odczuli potrzebę ich używania – wyjaśnia. RRC liczy, że projekt dla Polski Wschodniej zdynamizuje działania jednostek samorządowych i przedsiębiorstw. Przewiduje, że w związku z tym powstanie duży rynek zbytu, na który dystrybutor dzięki wcześniejszemu przygotowaniu będzie mógł bezpiecznie wkroczyć razem ze swoimi partnerami. KOMSA POMOŻE OPERATOROM Do przetargów przygotowuje się również Komsa. – Z pewnością przyda się nasze doświadczenie z rynku niemieckiego, dotyczące realizacji podobnych programów. Wygrywaliśmy także przetargi na projekty dla operatorów telekomunikacyjnych i współpracujemy zarówno z operatorami regionalnymi, jak i tymi, którzy mają ogólnokrajowy zasięg. Dla operatorów regionalnych przygotowujemy koncepcje planów długofalowej współpracy w ramach zintegrowanych projektów sprzedażowo-logistycznych, które już dziś z powodzeniem realizujemy. Mamy też pomysły na programy edukacyjne dla lokalnych społeczności. W tym zakresie interesuje nas dostawa pomocy dydaktycznych dla placówek samorządowych i edukacyjnych – mówi Wojciech Depa, prezes zarządu Komsy. W jego opinii dobre przygotowanie realizacji planów wymaga też szerszej współpracy z producentami sprzętu teleinformatycznego. Dostawcy sieciówki nie mają wątpli-wości, że na projekcie sieci szerokopasmowej dla Polski Wschodniej da się zarobić. Według Kamila Śliwskiego z Linksysa ze względu na rosnącą liczbę laptopów oraz innych urządzeń mobilnych, a także coraz bardziej atrakcyjne ceny sprzętu bezprzewodowego, w tym regionie Polski można się spodziewać większego zainteresowania modelami bezprzewodowymi niż przewodowymi. Podobnego zdania są przedstawiciele RRC. – Zakładamy, że w najbliższych latach najbardziej popularnymi rozwiązaniami podczas budowy „ostatniej mili” w Polsce Wschodniej, z powodu specyficznego ukształtowania terenu, będą urządzenia bezprzewodowe – dodaje Sławomir Komendarczyk. MARIUSZ KOCHAŃSKIczłonek zarządu Veracompu Od 10 lat, czyli od kiedy Internet stał się realnym medium, na terenach słabo zurbanizowanych w Polsce istnieje problem ostatniej mili. Widać wyraźnie, że operatorzy skupiali się na inwestycjach w DSL w wielkich miastach, gdzie infrastruktura miedziana już istniała. Projekty w małych miejscowościach, na obszarach wiejskich, zwłaszcza na wschodzie Polski, nie dawały gwarancji zadowalającej stopy zwrotu z inwestycji w budowę xDSL-a, czy w kładzenie światłowodów. W takich warunkach dużo lepiej zdają egzamin rozwiązania bezprzewodowe. W ciągu ostatnich dwóch – trzech lat mali, prywatni operatorzy przeprowadzili część inwestycji wykorzystujących różne odmian sieci WiFi, ale brak finansowania zewnętrznego powodował, że musieli inwestować w bardzo krótkim czasie (6 – 8 miesięcy). Ostatnie dwa lata przyniosły sporo zmian w obszarze inwestycji w ostatnią milę. Pojawiły się nowe wolne częstotliwości, a dzięki projektom e-urzędów samorządy zrozumiały znaczenie Internetu w kontaktach z obywatelami. Politycy samorządowi inaczej już postrzegają rolę prywatnych operatorów: zrozumieli, że lepiej być ważnym klientem dla małej firmy telekomunikacyjnej niż niewiele znaczącym nabywcą dla dużego koncernu. Telefonia GSM nie dostarczyła na tych terenach usługi szerokopasmowej w cenie akceptowanej przez klientów mniej zamożnych niż mieszkańcy Warszawy czy Poznania. Jesteśmy przekonani o dużym potencjale tego rynku, stąd szeroka oferta producentów sprzętu radiowego w naszej firmie. Wierzymy, że programy pomocowe UE dla Ściany Wschodniej pomogą zrealizować inwestycje planowane przez naszych partnerów, czyli firmy integratorskie i operatorskie. SŁAWOMIR KOMENDARCZYKProduct Manager Motorola Broadband w RRC Inwestycje na rynku teleinformatycznym na ścianie wschodniej dofinansowwane z funduszy unijnych zdynamizują rozwój firm i wymuszą świadczenie dodatkowych usług. Jestem przekonany, że wiele przedsiębiorstw na tym sojusznikiem w zdobywaniu rynku wschodniej Polski z pewnością będzie wchodząca w życie nowa ustawa samorządowa. Mówi ona o wspieraniu rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnych w celu aktywizacji jednostek samorządu terytorialnego oraz podmiotów wykonujących zadania z zakresu użyteczności publicznej. Ustawa usuwa także przeszkody prawne w inwestowaniu przez samorządy w infrastrukturę telekomunikacyjną. RRC Poland proponuje wielu podmiotom gospodarczym – resellerom, VAR-om, małym i średnim ISP – program współpracy, zapewniający im kompleksowe wsparcie – od profesjonalnego doradztwa inżynierów, oferty sprzętowej wielu renomowanych producentów rozwiązań bezprzewodowych i przewodowych, w tym Motoroli – po pomoc w uzyskaniu dotacji na realizowane projekty. SIEĆ SZEROKOPASMOWA POLSKI WSCHODNIEJ Projekt o wartości 300 mln euro zakłada budowę infrastruktury teleinformatycznej, uzupełniającej istniejące zasoby, należące do różnych operatorów. Infrastruktura wybudowana w ramach projektu będzie własnością pięciu województw Polski Wschodniej, a powstałe sieci będą otwarte dla wszystkich zainteresowanych przedsiębiorców telekomunikacyjnych, dostarczających usługi szerokopasmowe odbiorcom końcowym, tj. gospodarstwom domowym, firmom czy instytucjom. Dzięki temu przedsiębiorstwa będą mogły budować własne sieci dostępowe na terenach, na których z ich punktu widzenia inwestycje były do tej pory nieopłacalne. Etapy realizacji projektu• Faza przygotowawcza – inwentaryzacja i studia wykonalności.• Przygotowanie i realizacja zadań inwestycyjnych – wyłonienie w drodze przetargu inżyniera kontraktu, który będzie odpowiedzialny za nadzór techniczny i budowlany podczas realizacji projektu w danym województwie.• Faza eksploatacji wybudowanej infrastruktury – wybudowana infrastruktura zostanie powierzona w zarządzanie przedsiębiorcy telekomunikacyjnemu w drodze umowy o partnerstwie publiczno-prywatnym.
urlop na ścianie wschodniej